sobota, 6 kwietnia 2013

Chapter two.''Strach przed ponownym zobaczeniem Michała był jednak silniejszy ode mnie.''

Kolejny trudny dzień w pracy.Tłum ludzi przedarł się dzisiaj korytarzem, do gabinetów naszych, najlepszych, Kieleckich psychologów.Dodatkowo mnóstwo papierkowej roboty, przez co w domu byłam ponad dwie godziny później, niż było zapowiedziane.Na zegarku wybiła osiemnasta, kiedy Mariusz zapukał do moich drzwi.Gdy otworzyłam przez chwilę stał w osłupieniu.Tatuaże, kolczyki i ogólny mój wygląd.. to zupełne przeciwieństwo tego, co widział niecałe pięć lat temu.Chwilę potem byłam już w jego ramionach, ponieważ zebrało mu się na przytulanie.
- To dla Ciebie.- podał mi butelkę wina.
- Dziękuje.Rozbierz się i chodź.- wskazałam dłonią kierunek.
- Ładnie mieszkasz.- rozejrzał się po całym mieszkaniu, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Proszę, siadaj.
Zasiedliśmy razem przy stole.Rozmowa była dość sztywna, a my mimo tego, że nie widzieliśmy się sporo czasu, nie mieliśmy o czym rozmawiać.Wszystko zmienił alkohol.Obydwoje strasznie się rozgadaliśmy.Padło z naszych ust sporo słów, dodatkowo były łzy i salwy śmiechu.
Rano strasznie bolała mnie głowa.Na szczęście, była niedziela, więc dzień wolny od pracy.Widząc leżący na blacie kuchennym bilet, przypomniałam sobie o zaproszeniu, które dostałam od brata.Strach przed ponownym zobaczeniu Michała był jednak silniejszy ode mnie, dlatego cały dzień spędziłam w domu.Wieczorem odwiedził mnie Karol wraz z Mariuszem, którzy już jutro wracają.
- Samanta, wpadnij, chociaż na weekend do Bełchatowa..- spojrzałam na brata, gdy przypomniało mi się jak wczoraj mówił o Paulinie i Arku.
- No właśnie, albo na tydzień.- przeniosłam wzrok na Karola.
- Dobrze, pasuje wam następna środa?- na twarzach chłopaków zagościł uśmiech.
- Oczywiście!
Kilka minut przed dwudziestą ponownie zostałam sama.Miałam czas na przemyślenia związane ze środą, jak i całą tą sytuacją, ponownym spotkaniem, po tak długim czasie z bratem.Nigdy nie przyszło mi przez myśl, że ponownie zawitam, choćby na kilka dni, do Bełchatowa, do miasta, z którego jeszcze pięć lat temu uciekłam.

***
Przepraszam, że taki krótki.. :) Musicie mi jednak wybaczyć, brak czasu :) Pozdrawiam!
Czytasz=skomentuj, będzie mi niezmiernie miło :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz